Zadane pytanie w tytule wydaje się być prozaiczne i banalne. Ale czy na pewno? Każdy z nas marzy i czegoś pragnie. Dla mnie osobiście marzenia stają się wcześniej czy później celem do którego dążę. I jeżeli czegoś pragnę, niema takiej siły, która by mnie powstrzymała. Opowiem Ci o tym jak w zeszłym roku 2020, roku zmian, roku pandemii zrealizowałam swoje życiowe marzenie –kupiłam dom nad Bugiem w spokojnej, klimatycznej wiosce, położonej 10 km od Drohiczyna.

Kiedy piszę ten artykuł właśnie jestem w moim ukochanym domku,kończy się remonti wkrótce w nim zamieszkam. Dom po remoncie wygląda wspaniale i jużnie mogę się doczekać, kiedy zaproszę tutaj pierwszych gości. Ale teraz wybiegam w przyszłość. A miałam Ci opowiedzieć jak to się stało, że zrealizowałam marzenie mojego życia.

Zacznę od początku, kiedy zrodził się ten pomysł. Pochodzę z Siedlce i nad Bug w czasach szkoły jeździło się na biwaki lubkrótkie wypady. Jednak w tamtym czasie nie dotarłam do Drohiczyna. Moje pierwsze spotkanie z tym malowniczym miasteczkiem miało miejsce w 1999 roku. I muszę powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Od tamtego czasu, musiałam być w Drohiczynie każdego roku, wejść na Górę Zamkową i spojrzeć na przełom Bugu i całą dolinę. I chyba już w tym samym roku postanowiłam, że kiedyś kupię dom nad Bugiem. Stało się tonie tylkomoim marzeniem, ale też wręcz obsesją. Moje życie tak się potoczyło, że zamieszkałam w Warszawie, gdzie miałam pracę. Jednak marzenie o domu nad Bugiem zawszebyło ze mną. Przybierało różne formy –myślałam o pensjonacie, potem o centrum duchowym lub o ashramie, ale skończyło się na zakupie siedliska.

Wszyscy moi znajomi bliżsi i dalsi, przyjaciele, rodzina wiedzieli o moim marzeniu. Ja ciągle o tym mówiłam. Trwało to 21 lat, ale zawsze wierzyłam, że kiedyś nastąpiten moment, ze kupię dom/siedlisko nad Bugiem i tam osiądę. Oczywiście zbierałam na ten cel pieniądze, co nie był łatwe, bo gdzieś po drodze zbankrutowałam, potem założyłam swoją firmę z zarządzania nieruchomości, kiedy zaczął się kryzys na rynkui znowu straciłam odłożone pieniądze. Kiedy wyszłam na prostą zaczęłam oszczędzać już tylko na tencel.

Kilka lat temu byłam już zdecydowana, nawet oglądałam jakieś siedlisko, ale to nie było toi nie był jeszcze mój czas. Potem nastąpił zwrot i stwierdziłam, że nie jestem jeszcze gotowai poczekam z realizacją mojego marzenia. Ostatnie dwa lat zaczęłam myśleć bardziej intensywnie o zakupie domunad Bugiem, wtedy też miałam dobry czas finansowy. Jesienią 2019roku podczas jednej z pełni narysowałam domek i siedlisko, jak bym chciała, żeby wyglądał. I zapomniałam o tym rysunku.

Kiedy wybuchła pandemia, jak u każdego nastąpiływ moim życiuduże zwroty akcji. Po pierwsze, mój klient wypowiedział mi umowy na całyportfel nieruchomości, którymi zarządzałam. Po drugie, zwykle jak zaczyna się kryzys ludzie boją się o swoją gotówkę odłożoną w banku, ja również stwierdziłam, że trzeba zacząć szybko działać. I jak to jest,jak czegoś bardzo pragniesz, wszystko zaczyna się samo układać. Znalazłam kilka siedlisk w Internecie, ale do tego jednego domku najbardziej mnie ciągnęło. Umówiłam oglądanie na sobotę trzech siedlisk. Pierwszy na liście był mój domek. Wybraliśmy się z moim synem i moimi wnuczkami na wycieczkę nad Bug i oglądanie domów. I tak naprawdę kiedy weszliśmy na teren posesji, nie mogliśmy stamtąd wyjść. Gadaliśmy z właścicielką, jakby była naszą najlepszą znajomą. Powiedziała nam, że jest to siedlisko po babci i ma do tego miejsca sentyment i chce go oddać w dobre ręce i my jesteśmy pierwsi, którym chce to sprzedać, zwłaszcza jak popatrzyła na moje wnuczki. Powiedzieliśmy, że mamy jeszcze dwa siedliska do obejrzenia. Oczywiście te inne domu już nam się nie podobały. Ten domek to byłamiłość od pierwszego wejrzenia, wchodzisz i czujesz, że to jest Twoje miejsce na ziemi. Kiedy zadzwoniłam w poniedziałek, powiedzieć, że jestem zdecydowana. Właścicielka zaśmiała się, bo powiedziała, że innym już odmawiainnym zainteresowanym, bo ma już kupca. Potem nastąpiły formalności, umowa warunkowa, bo to działka z ziemią rolną i 9 lipca 2020 stałam się właścicielką posiadłości nad Bugiem.

Za jakiś czas przypomniałam sobie o rysunku domu, który zrobiłam jesienią ijakie było moje zdziwienie,jak go zobaczyłam i porównałam ze zdjęciem. Było dokładnie tak jak chciałam, dom z ganeczkiem. Zresztą sami zobaczcie.(zdjęcia poniżej rys. 1 i rys. 2)

Kiedy już kupiłam dom na wsi. To stwierdziłam, że konieczny będzie samochód. Do tej pory nie miałam samochodu, bo mieszkając w centrum Warszawy nie było sensu. Zawsze mówiłam, jak kupię dom na wsi, wtedy kupię też samochód. Prawo jazdy miałam ponad 21 lat, ale nigdy nie jeździłam. Co do samochodu nie miałam konkretnej marki, ale zawsze podobały mi się suwy i jeepy. Z uwagi na to, że wiedziałam, że muszę od nowa się nauczyć jeździć zdecydowałam się na samochód używany. I znowu marzenie stało się celem i zrealizowało się samo. O pomoc chciałam poprosić sąsiada rodziców, który ma swój warsztat i kupuję, używane samochody, szykuje je i potem sprzedaję. Pewnego dnia jechaliśmy z moim synem do moich rodziców i na drodze zatrzymał się sąsiad samochodem KIA Sportage. Mówię mu, że mam sprawę, bo potrzebuje samochód, ale na to, że właśnie ten samochód ma na sprzedaż. Przejechaliśmy się, poprosiłam go oczas na zastawienie i po kilku dniach stałam się właścicielką samochodu.

Pewnie powiesz, że łatwo jest realizować marzenia, jak ma się kasę na koncie. Pewnie tak, ale z drugiej strony pamiętaj, że jak chcesz zarabiać więcej to dobrze jest mieć cel, na który chcesz przeznaczyć te pieniądze. Poza tym jak masz marzenie, ono determinuje Cię do działania, jest Twoim motywatorem, drogowskazem, do którego dążysz. Oczywiście dobrze, żeby ten cel był zgodny z Twoim życiem, Twoją misją. Ja chciałam kupić dom na wsi, żeby być bliżej natury, żyć spokojniej i wolniej, hodować swoje ekologiczne warzywa i owoce.Prowadzić życie spokojniejsze i bardziej zbalansowane.

Opowiem Ci jeszcze jedną historię mojego życia, która również pokazuje, że warto mieć marzenia i jeżeli chcesz coś zrobić dla kogoś, wychodzi prawie jak cud. Moja siostrzenica, która jest moją chrześnicą będąc nastolatką marzyła o wyjeździe do Paryża. Kiedyśbyła u nas iopowiedziała mi o swoim marzeniu. Ja jej na to odpowiedziałam -nie martw się Twoja chrzestnazafunduje Ci wyjazd do Paryża na 18-ste urodziny. Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, w takiej obietnicy ciotki, która zarabia kasę. Tylko to był czas, kiedy tonęłam w długach, bo zbankrutowałam i oprócz wydatków bieżących, musiałam spłacać wierzycieli. Jednak w momencie kiedy obiecałam to mojej siostrzenicy uwierzyłam, że będzie mnie stać na zakupienie jej wycieczki do Paryża.Mało tego obietnicę spisałyśmy na kartce i mała zabrała ją ze sobą. I co wydarzyło w ciągu tych kilku lat. W roku osiemnastki mojejsiostrzenicy wyszłam całkowicie na prostą, awansowałam w firmie, w której pracowałam.Było mnie stać nie tylko na opłacenie wycieczki siostrzenicy, ale pojechałam jeszcze ja i mój syn, dołączyła do nas również moja siostra. Dla mnie nawet jak teraz to piszę, jest to historia jak z bajki.

Poniżej fotki z tamtego wyjazdu.

Jak sam widzisz, to nie są opowieści w stylu american dreamtylko opowieści osobyśrednio zarabiającej, mieszkającej w Polsce i wierzącej w marzenia. Naprawdę uwierz, warto marzyć, ale przede wszystkim warto uwierzyć w swoje marzenia i mieć odwagę je realizować. Oddać się całkowicie temu pragnieniu, uwierzyć w siebie, w siłę swojej projekcji. Jest wiele technik, które wspierają takie działania. Na swoich warsztatach uczę technik kundalini jogi, w tym techniki projekcji, wysyłania czystej intencji. Warto robić mapy marzeń, wizualizować, pisać afirmację. Zapraszam Cię na moje warsztaty.

A teraz zamknij oczy i napisz swoje największe marzenia, które chciałbyś zrealizować. Wyobraź sobie, że już je masz, co czujesz, jak się masz emocje. Możesz wziąć kartkę i długopis i narysować to marzenie ze wszystkimi szczegółami. Możesz opisać je z detalami. Każda metoda jest dozwolona.

Życzę Ci powodzenia w realizacji Twoich marzeń i zapraszam na warsztaty.